niedziela, 23 listopada 2014

Rozdział 18 "Zbyt wysoka jak dla niej, zbyt niska jak dla Ciebie."

But as I look around, I see, when I'm thinking never, change me
Well all I gotta do, is stay me
~~~~~~~~


Kolejny dzień zapowiadał się o niebo lepszy od poprzednich. Już nie wstałam z łóżka z grymasem na twarzy i powtarzając typowe "Byle do piątku", ale z uśmiechem na twarzy i myślą "Ciekawe co takiego dzisiaj się wydarzy?". Powoli zaczynam zadziwiać samą siebie, jak z łatwością przychodzi mi uśmiechanie się, a łzy już od dłuższego czasu nie pokazały się w świetle dziennym.
Codzienne czynności, które robiłam każdego dnia, dawały mi większą satysfakcję. A to wszystko spowodowane było tym, że po prostu nie mogłam doczekać się aż pójdę do szkoły. Chociaż dzisiaj miałam dostać moją karę za "Nie opuszczenie basenu na czas i narażenie własnego zdrowia" to i tak uśmiech nie znikał mi z twarzy. I nawet pogoda nie zepsuła mojego humoru, która wręcz była nie do wytrzymania. Matka Natura, po raz kolejny wykręciła w swym Kole Pogody nieprzyjemny deszczyk. Cóż na to poradzić? Wrzesień dobiegał końca, a do drzwi już puka jesienny Październik, a wraz z nim wiele nowych wydarzeń.
Wracając do wczorajszego wieczoru, było... Fajnie? Tak, chyba tak to można określić. Logan okazał się być świetnym chłopakiem, któremu brakuje tylko pewności siebie. Ma przepiękny głos kiedy śpiewa, a do tego jeszcze rewelacyjnie gra na gitarze i jak się później okazało również i pianinie. Musiałam go dosyć długo namawiać, aby został na obiedzie, ale kiedy zobaczył kurczaka przyrządzonego przez Alice, od razu zmieni zdanie. Daniel był bardzo zachwycony osobowością Logana i z tego co udało mi się usłyszeć, podjął już kilka rozmów na jego temat. Przed kolacją przyszedł Dustin, z pudełkiem zrobionych przez jego mamę ciasteczek, jako podziękowanie za pomoc. Oczywiście nie obyło się bez kolejnego zaproszenia na wspólne gotowanie, które z chęcią przyjęłam.

Spotkanie Dustina z Loganem należało do bardzo nerwowych, zważywszy na to, że ani jeden ani drugi nie mieli pojęcia jak się zachować w obecności osoby, z którą nie łączą żadne relacje. Ale nie trwało to zbyt długo. Kiedy siedzieliśmy u mnie w pokoju, szybko znaleźliśmy wspólny język i nie minęło nawet 10 minut, a już chichraliśmy się ze śmiesznych historyjek, jakie przytrafiły się nam w dzieciństwie. Szczerze mówiąc, nigdy bym nie pomyślała, że z kimś, kto należy do paczki Schmidta, będę tak świetnie się dogadywać! Jest zupełnie innym chłopakiem, niż go sobie wyobrażałam. Sam powiedział, że musi udawać kimś kim nie jest, żeby nie stracić reputacji, jaką dostaje za przyjaźnienie się z Schmidtem. Przyznał, że jest on dobrym przyjacielem, ale nienawidzi wrażliwości i lubi jak ktoś jest twardy i odporny na wszytko. A on niestety jest zupełnie innym chłopakiem. To przykre, że będąc w towarzystwie najlepszych przyjaciół, musi udawać kogoś zupełnie innego, niż jest. Zastanawiam się, czy reszta chłopaków, lubi Kendalla za takiego jakiego udaje, czy tego który skrywa się pod grubą skorupą kłamstw.
Fakt faktem jest, że na samym początku również taką osobą byłam. Nie chciałam, aby ktoś mnie poznał i przejrzał na wylot. No ale, jak Ania sobie coś zaplanuje, to nigdy to nie wyjdzie. Mówiłam już, że cieszę się, że poznałam Dustina? Też mi się wydaje, że już kilkanaście razy. Więc niech wszyscy do tych kilkunastu, dodadzą sobie jeszcze jeden raz.
Wchodząc do budynku szkoły nie martwiłam się już o bliskie spotkanie z Katelyn Tarver. Nie obchodziło mnie, co takiego ma w swoich planach, aby mnie upokorzyć. Postanowiłam sobie, że każdy jej podstęp, będę odwracać w żart. Nie opuszczę University of California, jedynie przez jakąś blondynę, która nie umie poradzić sobie z popularnością. Albo już jej brakiem...
- Wcześniej niż zwykle, czy mi się wydaje?
Odwróciłam się za siebie i od razu szeroko się uśmiechnęłam. Trudno nie zgadnąć kto stał przede mną. Z uśmiechem przyklejonym na ustach, potarganymi włosami na wszystkie strony, w rozpiętej, granatowej koszuli w kratkę i ciemnych spodniach stał mój Anioł z czarnymi skrzydłami. Mój. Osobisty.
- Też się cieszę, że Cię widzę. - odpowiedziałam zamykając szafkę.
- Jak Ci minął weekend? - zapytał rozbawiony.
- Nudno, jak zwykle. - wzruszyłam teatralnie ramionami i oparłam się o szafki. - Siedziałam w domu, trochę się pouczyłam. Nic nadzwyczajnego. A Tobie? - zapytałam i zacisnęłam usta, aby powstrzymać się od śmiechu.
- Cóż... Zrobiłem mamie zakupy. Później pomagałem jej w kuchni w gotowaniu. Odwiedziłem kilka miejsc... W sumie też normalnie. - odparł normalnym tonem. Popatrzyliśmy przez chwilę na siebie, a później obydwoje parsknęliśmy śmiechem.
- Pomagałeś mamie w kuchni? - zapytałam rozbawiona, przypominnając sobie, kiedy bardziej przeszkadzał, niż pomagał.
- Ten weekend był nudny? - odpowiedział pytaniem na pytanie.
- Nie. - powiedziałam zgodnie z prawdą.
- To ja też nie pomagałem.
Z przyklejonymi uśmiechami na twarzy skierowaliśmy się na pierwsze piętro, gdzie ja miałam mieć historię. Ale w połowie drogi, zatrzymał nas krzyk dziewczyny, wołający imię Dustina, dobiegający z końca korytarza.
- Bridgit. - szepnął chłopak i szybko się odwrócił. Zrobiłam to samo co chłopak i spojrzałam przed siebie, gdzie w naszą stronę biegła blondynka, która przez około 2 tygodni nie zawitała swoją obecnością w University of California.
- Tęskniłam! - krzyknęła dziewczyna rzucająca się na szyję Dustina.
- Hej, spokojnie! - powiedział zaskoczony Dustin. - Ja też tęskniłem.
- Widzę, że szkoła jeszcze stoi, także nie ominęło mnie zbyt dużo. - mruknęła, kiedy odsunęła się od chłopaka. Prawdę mówiąc trochę się zmieniła z wyglądu. Teraz jest o wiele chudsza, niż kiedy po raz pierwszy ją spotkałam. Miała wręcz zapadnięte kości policzkowe i w ogóle wyglądała jakby wyszła z kostnicy. Jednak co do ubioru to się nie zmieniła. Nadal na sobie miała niezliczone ilości kolorów i dziwnym trafem to wszystko do siebie pasowało! Nie mam pojęcia jak ona to robi, ale mogłam ją łatwo upodobnić do tęczy.
- Nie mogliśmy zacząć imprezy bez Ciebie. - powiedział roześmiany chłopak i w końcu odwrócił się w moją stronę. Widziałam jak chciał coś powiedzieć, ale dziewczyna go wyprzedziła odpychając go kawałek na bok.
- Wiem doskonale, że naszą znajomość nie zaczęłyśmy w dobrych relacjach, ale z tego co mi mówił Dustin przez Skype, jesteś bardzo fajną dziewczyną. - powiedziała i uśmiechnęła się przyjaźnie, a ja rzuciłam pytające spojrzenie w stronę Dustina. - Może zaczniemy od początku? - zaproponowała.
- Jestem Ania. - przedstawiłam się i wyciągnęła w stronę dziewczyny rękę.
- Już Cię polubiłam. - szepnęła i uścisnęła moją dłoń. - Bridgit.
- To co moje drogie Panie? Mamy do wyboru, albo zacząć ten dzień normalnie, jako zwykli uczniowie tej szkoły, albo... - zaczął Dustin, ale Bridgit po raz kolejny mu przerwała.
- Albo jako nienormalni uczniowie, którzy chcą się bawić. - dokończyła. - Zdecydowanie wybieram opcję numer dwa.
- Wyjęłaś mi to z ust słońce. - przyznał chłopak otaczając ramieniem blondynkę. - Ja również jestem za drugim wyjściem. A Ty Aniu?
- Cóż, sądzę, że i tak zostałam przegłosowana, także innego wyboru już nie mam. - wzruszyłam ramionami i wydęłam usta w jedną stronę.
- No to do dzieła! - krzyknęła Bridgit i ruszyła przed siebie.
Chyba czas przyzwyczaić się do nowego życia. Nie sądzę żebym mogła na spokojnie zjeść dzisiejszy lunch, lub chodź na chwilę usiąść na przerwie i trochę się pouczyć przed testem. Cóż... Może właśnie zakończył się pierwszy tom książki pod tytułem "Anna Cross", a zaczął się nowy "Ania Smith"? Nie wiem. Ale wiem, że z takimi osobami, jak Dustin czy Bridgit, mogę iść do przodu, nie cofając się ani o pół kroku do tyłu.
I wiecie co? Podoba mi się to!

~*~

Nie wiem co jest gorsze... Widok uśmiechu wroga, czy osoby dzięki którym się uśmiecham? Nie mogę uwierzyć, że tak łatwo przyszło jej zaklimatyzowanie się w tym otoczeniu. Pierwszego dnia szkoły, wszyscy uwarzali ją za dziwolonga, który nie wie w co się pakuje stając na drodze Katelyn, a dzisiaj jest witana przez większość osób i cały czas się uśmiecha. Non stop. To się zaczyna robić denerwujące...
A może... Nie. To na pewno nie. Nie. Nie ma takiej opcji, żebym jej zazdrościł! To nie wchodzi w ogóle w grę! Nie będę zazdrosny o coś, co jest kompletnym idiotyzmem.
Radość? Szczęście? Phiii! Na co to komu? Bo mi nie jest potrzebne.
Co mogę na to poradzić, że już taki jestem i się nie zmienię. I nie chcę się zmienić. Taki chcę być. Koniec. Temat zamknięty.
- Bridgit przyjechała. - powiedział Carlos.
- Ta blond idiotka? - zapytałem rozdrażniony.
- Nie jest idiotką. - oburzył się Carlos.
- Dobrze Panie Pena. Nie jest. - wywróciłem oczami. Co mu jest?
- Inaczej wygląda. - stwierdził Maslow.
- Pod kątem jakim? - dopytywałem się.
- Jest… Jakby tu określić... Chudsza? - zapytał zdezorientowany. - I bledsza. - dodał po chwili.
- Może wzięła coś, na jakieś imprezie i ma teraz skutki uboczne. - parsknąłem śmiechem na własny komentarz.
- Nie sądzę, żeby przez 2 tygodnie cały czas imprezowała... - odparł Pena.
- No błagam Cię! Przecież to Bridgit Mendler! - powiedziałem zdenerwowany. - Dziewczyna, która nie przepuści sobie okazji do szaleństw!
- W sumie racja... - stwierdził Maslow.
Przeczesałem moje włosy i głośno westchnąłem. Jak na kolejny poniedziałek w University of California jest bardzo spokojnie. Katelyn widziałem tylko raz, ale to i tak przelotnie. Nie mam pojęcia co ona knuje, ale te jej znikanie zaczyna mnie co raz bardziej denerwować. Mam tylko nadzieję, że nie ucierpią przez nią kolejne niewinne osoby. Na przykład Anna Smith.
Wywróciłem oczami już na samą myśl o niej. Dziewczyna działająca na nerwy i tylko i wyłącznie umiejąca pakować się w kłopoty. Tak. To idealny opis tej osoby.
Mówiłem już, że nienawidzę poniedziałków? Jeżeli tak to powtórzę jeszcze raz, a jeżeli nie to dodajcie sobie do tego głośne warknięcie. Lekcje dłużą się niczym guma do żucia. Nauczyciele jak zwykle o wszystko się przyczepiają, a ja jak zwykle mam to wszystko gdzieś. Ale uwagi babki od hiszpańskiego nie mogłem już po prostu zignorować. Ta wiedźma przyczepiła się do mnie nie wiadomo o co! Teraz mi się za to zapłaci...
- Co zamierzasz zrobić? - zapytał mnie Maslow.
- Upiększyć jej samochód. - powiedziałem słodkim głosem i zamrugałem kilkakrotnie.
- Czyli nowy rok szkolny uwarzamy za oficjalnie otwarty? - upewnił się Pena.
- Otóż to...

*

Kolejny odebrany telefon przez Panią Jankis doprowadzał mnie do szału. Siedziałem tutaj zaledwie 5 minut, a już nie mogę powstrzymać nerwów! Ta kobieta musi chyba brać niezłe ziółka na uspokojenie, żeby wytrzymać tutaj przez cały dzień.
Rozłożyłem się wygodnie na kanapie spoglądając na zegarek. Cholera, spóźnię się na trening. Trener mnie chyba udusi... Nie mogę teraz zawalić! Zostało zaledwie kilka dni do zawodów! Musimy to wygrać!
- Dzień Dobry.
Otworzyłem szerzej oczy ze zdziwienia słysząc dziewczęcy głos, którego najmniej się spodziewałem o tej porze i do tego w tym miejscu.
- Witaj Aniu. Dyrektor jest w tej chwili zajęty, więc musisz poczekać przez chwilę. - odezwała się starsza kobieta posyłając jej szczery uśmiech, jaki obdarza jedynie te osoby, które polubiła. Mnie sekretarka zazwyczaj wita głośnym westchnięciem, albo wielkim grymasem.
Brunetka usiadła na kanapie obok mnie i nawet nie spojrzała w moją stronę. Zaśmiałem się pod nosem i zacząłem kręcić głową z rezygnacji. Co ja takiego mam w sobie, że wszyscy się mnie boją? No tak. Zapomniałem, że nazywam się Kendall Schmidt, a tu już jest coś.
- Czy to przypadek, że się tutaj po raz kolejny spotykamy? - pytam dziewczynę, po kilku minutowej ciszy, jaka zapanowała w sekretariacie. - A może przeznaczenie? - dodaję z szyderczym uśmiechem. Widziałem jak dłonie Ani zaciskają się w pięści i mocno zacisnęła swoją dolną wargę. Cholernie mocno. I cholernie dekoncentrująco.
- Coś znowu zrobił? - zapytała przez zaciśnięte zęby.
- Ozdobiłem samochód Pani Ferth. Zdecydowanie o wiele ładniej wygląda w czerwonych dodatkach. - mówię wzruszając ramionami jakby to była rzecz oczywista.
- Tej od hiszpańskiego? - pyta marszcząc czoło, a ja kiwnąłem głową. - I tylko dlatego, że zdenerwowała Cię na lekcji?
- Mówiłem Ci już wielokrotnie, że zadajesz zbyt dużo pytań. - powiedziałem słodkim głosem.
- Sam zacząłeś rozmowę. - przyznała. - I to jest raczej przypadek. - odpowiedziała na moje pierwsze pytanie.
- Co tam u Dustina? - nie daję za wygraną i próbuję ją jakoś zdenerwować, ale zważywszy na fakt, że siedzieliśmy przed gabinetem dyrektora, a 5 metrów przede mną była jeszcze starsza kobieta, nie chciałem robić afery. Mam jeszcze dużo czasu, żeby ją upokorzyć.
- Dlaczego sam go o to nie zapytasz? - odpowiedziała i w końcu odwróciła się w moją stronę. Jej mordercze spojrzenie wywiercało we mnie dwie ogromne dziury, a groźna mina wręcz dodawała jej uroku. Włosy jak zwykle były wysoko spięte, a kilka pojedynczych włosów wychodziło jej z koka. Zastanawiam się dlaczego zaczęła chodzić w spiętych włosach? O wiele lepiej wygląda w rozpuszczonych...
- Nie mam z nim tak bliskiego kontaktu jak Ty. - odpowiadam, robiąc nacisk na słowo "bliskiego".
- Tydzień temu jakoś z nim rozmawiałeś i obyło się bez żadnych katygorycznych sytuacji. - odpowiedziała nadal patrząc się na mnie.
Tydzień temu? Co było tydzi... Aaa... Już wiem...

- Musiałem z nim załatwić ważne sprawy. - odparłem lekko zakłopotany.
Między innymi załatwiałem Ci uratowanie tyłka...
- W takim układzie, skoro aż tak bardzo chcesz wiedzieć co u niego to idź się zapytaj, pod pretekstem bardzo ważnej sprawy. - powiedziała teatralnym głosem i odwróciła się ode mnie.
- Jaka Ty bystra jesteś!
- Odwal się ode mnie... - syknęła.
- Jesteś żałosna. - stwierdziłem.
Drzwi od gabinetu się otworzyły i wyszedł Pan Gilles. Spojrzał to na mnie, to na Anię i szeroko się uśmiechnął.
- Dobrze się składa, że jesteście oboje. Wchodźcie do środka. - zaprosił nas gestem ręki. Podniosłem się z siedzenia i jako pierwszy wszedłem do gabinetu, a zaraz za mną brunetka.
- Od kiedy mówisz o sobie w 3 osobie i to w dodatku rodzaju żeńskiego? - zapytała się mnie szeptem i złowieszczo się uśmiechnęła.
Czy już mówiłem, że ta dziewczyna irytuje mnie na każdym kroku? Jestem ciekaw skąd ona bierze te złośliwe teksty? Może wypożyczyła książkę: "Jak odgryźć się swoim prześladowcą"? Kto tam wie...
- Nie mam ochoty z Wami spędzić całego popołudnia, dlatego przejdę od razu do sedna. - rzucił od razu dyrektor siadając za swoim biurkiem. - Nie będę również owijał w bawełnę, że się na Was zawiodłem albo coś w tym stylu.
- Do rzeczy... - rzuciłem wzdychając.
- Prace społeczne. - odparł dyrektor, a ja parsknąłem śmiechem. - W sobotę o 09.00 rano macie stawić się w szkole. Będziecie wykonywać prace na rzecz szkoły.
- To są chyba jakieś żarty... - mruknąłem pod nosem.
- Niestety nie, Panie Schmidt. Ale dla Pana mam kolejne ostrzeżenie. Wie Pan, że za takie wywinienie mogę Pana zawiesić, albo i nawet wydalić ze szkoły. - pogroził mi palcem, a ja wywróciłem oczami. - A co za tym idzie, odejście z drużyny.
Cholera. No to w końcu mnie obudziło i zdałem sobie sprawę, że babka od chemii również dała mi ostrzeżenie. Nie. Nie mogą wywalić mnie z zespołu. Jestem kapitanem tej bandy i kapitan zawsze powinien z nimi być.
- Co do Panny Smith... - odezwał się drapiąc po czole. - Mam mieszane uczucia, co do tego incydentu. Ale nie mam zamiaru ponownie wznawiać śledztwo i mam nadzieję, że chociaż Ty rozumiesz swoją karę.
- Tak Panie dyrektorze. - odparła cicho.
Spojrzałem się na nią z ukosa i zacisnąłem usta. To nie ona powinna tutaj stać, tylko Katelyn. I to Katelyn powinna wykonywać tą karę, a nie ona.
- Możecie już iść. Jesteście wolni. - dyrektor machnął ręką od niechcenia i rozłożył przed sobą stos papierów.
Ania o dziwo szybko opuściła gabinet i zaraz widziałem jak jej ciało oddala się ode mnie na pustym korytarzu. Ja skierowałem się w stronę szatń, gdzie przebrałem się na trening i pośpiesznie udałem się na boisko, gdzie reszta zawodników ćwiczyła akcje w obronie.
- Nareszcie się Pan pojawił. - usłyszałem za sobą głos trenera.
- Zatrzymał mnie dyrektor. - odparłem zgodnie z prawdą.
- A nie dawno zielony samochód Pani Fert, który ozdobiony jest pięknymi czerwonymi szlaczkami? - zapytał marszcząc brwi.
- Emm, nie. Raczej nie. - wzruszyłem ramionami i nie przejmując się dalej poszedłem do Jamesa, który akurat stał na uboczu.

- I jak? - zapytał od razu.
- Prace społeczne, rano w sobotę. - mruknąłem wywracając oczami.
- Współczuję. - zmrużył oczy i wydął usta.
- Nie ma czego. Będę miał wspaniałe towarzystwo do pomocy. - powiedziałem z uśmiechem.
- Kogo?
- Panną Annę Smith.
- To jest jej kara? - zapytał zdziwiony James. - Zbyt wysoka jak dla niej, zbyt niska jak dla Ciebie.
- Dzięki. - fuknąłem na niego i odwróciłem się, aby rozejrzeć się po boisku i trybunach.
- Cóż myślę, że nie tylko ja tak uważam. - odezwał się James.
- Co takiego? - zapytałem zdezorientowany.
- Spójrz przed siebie i powiedz kogo widzisz.
Odwróciłem się z powrotem i mocniej zacisnąłem ręce widząc nienawidzone przeze mnie osoby. Ania, Dustin i Bridgit. Trójca święta, jakiej jeszcze nie było...

~*~

Moja głowa powoli zaczęła puchnąć od nadmiernego krzyku, gromadzonego w małej sali do ćwiczeń. Dużo śmiechu, krzyku i wrzasku napierało na sile z każdą przebytą minutą z gromadką dzieciaków. Ale i tak bawiłam się niesamowicie. Cała energia wypłynięta z tych małych osóbek przenikała przez moją skórę, aż do każdego najmniejszego organu.
Widziałam jak Dustin był dumny ze swojej grupy. Nie dziwię się z resztą... Cały swój wolny czas poświęca dla tych dzieciaków. A jego uśmiech poszerzał się za każdym razem, kiedy mówiłam, że super tańczą. Z zadowolenia ściągał swoją czapkę i kłaniał się nisko, a potem znowu zakładał swoje nakrycie głowy.
Szczerze mówiąc nie powinnam w ogóle przychodzić, gdyż Caroline została jeszcze u swoich rodziców. Ale chęć zobaczenia tańczącego Dustina, była znacznie większa niż by się mogło wydawać.

- Z racji tego, że nie ma dzisiaj Carli i jesteś praktycznie rzecz biorąc wolna... - zaczął mówić Dustin, a ja parsknęłam śmiechem.
- Rozumiem, że już sobie zaplanowałeś cały wieczór? - zapytałam, zabierając jego czapkę i założyłam na moją głowę.
- Można tak powiedzieć. - mruknął niezadowolony i zaraz z powrotem zabrał mi czapkę.
- To co dzisiaj robimy, Panie instruktorze? - zapytałam słodkim głosem przechylając głowę w prawo.
- Bawimy się. - odrzekł i włączył jeden z tych szybszych kawałków do tańczenia, a ja wybuchłam śmiechem. Podszedł do mnie tanecznym krokiem i od razu złapał mnie za ręce nie pytając nawet o pozwolenie. Po raz kolejny poczułam to dziwne ciepło przechodzące przez opuszki palców, aż przez cały kręgosłup.
- Dwa kroki do tyłu jeden do przodu. A potem dwa do przodu jeden do tyłu. - powiedział patrząc się w moje oczy, a ja wykonałam jego polecenie. Kiedy złapaliśmy rytm, zaczęliśmy okręcać się wokół własnych osi i często towarzyszyły nam moje obroty. Nie obyło się bez dużej dawki śmiechu i głupich uwag z mojej jak i z Dustina strony.
- A teraz mały eksperyment. - powiedział w pewnym momencie i zatrzymał się na środku sali. - Połóż swoje ręce na moich ramionach. - odparł stanowczo.
- Że co? - zapytałam zdezorientowana.
W odpowiedzi Dustin wziął moje dłonie i delikatnie położył je na swoich ramionach. Uczucie rozchodzącego się ciepła podniosło się o kilka stopni Celsjusza do góry i było mi już bardzo gorąco.
- A Ty? - zapytałam niepewnie patrząc na jego ręce, które swobodnie wisiały wokół ciała.
- Zrobię to samo. - mruknął cicho.
Powoli podniósł dłonie i jak najdłużej przemierzył drogę do moich ramion. Zamknęłam oczy i mocniej zagryzłam wargę. Nie chcę na to patrzeć. Nie chcę widzieć, jak ktoś mnie dotyka.
- Boli? - zapytał cicho, a ja otworzyłam szerzej oczy.
- Kiedy to zrobiłeś? - zapytałam zaskoczona patrząc na jego dłonie ułożone na moich ramionach.
- Od kiedy zamknęłaś oczy.
Zdezorientowana patrzę na jego ręce równo ułożone na mojej skórze. Nic. Zero bólu. Zero strachu. Tylko kojące gorąco, które rozchodzi się we wszystkich wnętrznościach mojego ciała.
- Kolejny etap wykonany pomyślnie. - chłopak się uśmiechnął i lekko ścisnął moje ramiona. - Jak tak dalej pójdzie za miesiąc będę mógł Cię w końcu przytulić. - dodał z jeszcze szerszym uśmiechem.






~~~~





_____
Możecie mnie zabić, udusić, pogrzebać, odkopać, potem powiesić, odwiesić i potem znowu pogrzebać, odkopać i spalić...

Ehh... Chwilowy brak weny, który niestety odzwierciedla się na tym o to rozdziale...
Jestem nie dość, że zła, ale i mocno wkurwiona na siebie...
Bardzo Was przepraszam, ale nie mam pojęcia co się ze mną ostatnio dzieje ;c

Jestem też wściekła, bo poprzedni rozdział był na serio bardzo dobry, a dzisiaj dodaję takie coś i... Mam wrażenie, że Was zawiodłam, a w szczególności osoby, które mnie chwaliły...

Dziękuję za poprzednie komentarze i wyświetlenia, jakie nabiły się podczas jednego dnia. To był ogromny dla mnie szok, że aż tak bardzo Wam się spodoba, i do tej pory nie wierzę, że coś takiego miało miejsce!
Najbardziej zrobiło na mnie wrażenie, że zostałam porównana do "Darka'a" i szczerze mówiąc to dało mi ogromną motywacje. Sama czytam ten fanfiction i uważam, że jest rewelacyjny, ale moim zdaniem trochę mi daleko do niego, ale i tak bardzo dziękuję ;*

Ważna informacja:
Zważywszy na fakt, że nie mam czasu na pisanie, a zapasy mi się powoli kończą jestem zmuszona do tego, aby dodać rozdział 19 dopiero w wtorek-środa za tydzień, czyli 2-3 grudnia...

Wiem, że się zawiedliście, ale po prostu muszę trochę ogarnąć naukę i w ciągu tego tygodnia napiszę co najmniej 2 rozdziały, dzięki czemu jestem opanowana i wiem, że nie muszę pisać na wariata, a rozdziały wtedy będą o wiele lepsze od tego...
Nie będę Wam się tłumaczyć, że mam jeszcze kilka ważnych spraw do pozałatwiania, ale obiecuję, że od przyszłego tygodnia rozdziały będą dodawane regularnie ;)

Mam nadzieję, że mi wybaczycie... ;(

77 komentarzy:

  1. Nie no nie zawiodłaś. Nie zawsze musisz być perfekcyjna :P Czytając jeden taki wątek tutaj, przypomina mi się mój blog, ale kto wie. Może to coś innego. Zobaczymy. Chwalę też siebie za wytrwałość,bowiem przepracowałam dwanaście godzin dzisiaj i jeszcze czekałam na ten rozdział do północy. I teraz kiedy jestem zadowolona, mogę iść spać z myślą: "zostawiłam komentarz u Ani, mogę spać spokojnie" :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie rozumiem. Mi się rozdział bardzo podobał. Lubię czasem poczytać o zwyczajnym dniu. Nie ukrywam, że jestem bardzo ciekawa co dalej między Anią, a Dustinem. Wszyscy uważamy, że są rodzeństwem więc mam nadzieję, że się to potwierdzi oraz dowiemy się więcej o przeszłości i teraźniejszości Kendalla. Czekam na nn :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Niesamowity rozdział. Ps kim jest Darek? To jakiś blog, bo sie zainteresowałam...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Taki jeden blog chłopaka który opisywał problemy człowieka itp. itd. niestety został usunięty :( Jest mi z tego powodu bardzo przykro C;

      Usuń
  4. Piszesz zajebiste Imaginy :)
    Tylko tak dalej.
    Next ;**

    OdpowiedzUsuń
  5. Widzę że pan Schmidt wkracza do akcji??
    Omg...całkiem zapomniałam że w tym opowiadaniu jest jakaś Bridgit!!o-o

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie zabijaj się, bo rozdział jest bardzo dobry. Jestem ciekawa co się dzieje z Bridgit, bo schudła. Może jest chora ? Czekam na rozwój akcji./Gwiazda1900 z aska

    OdpowiedzUsuń
  7. Odpowiedzi
    1. Sam/a napisałbyś/ałybyś lepiej? Wątpię.

      Usuń
    2. Ja rozumiem, że komuś się nie podoba, ale nie hejtujcie Ani! Co Ona Wam/Tobie zrobiła? Nikt Wam/Tobie nie karze tego czytać. Ogarnij cie się, bo coraz bardziej uważam, że nasz gatunek powinien wyginac przez takich jak Wy/Ty.

      Usuń
  8. Suuuuuper, i nie mów, że Ci się nie udał bo jest świetny!*_*
    liczę na więcej akcji "Austin" XD Ania i Dustin po prostu są dla siebie stworzeni, mam nadzieję, że kiedyś będą razem ;>
    Tydzień czekania...nie wytrzymam ;o

    OdpowiedzUsuń
  9. Jestem dumna z Ani ! Robi postępy ! Uśmiech, nie przejmowanie się prześladowcami,dotyk ^^ A Dustin - to dzięku niemu się otworzyła. Na 100% są rodzeństwem.
    Co do Logana,to ...ma dwa oblicza - jedno jako twardziel w paczce Schmidta,a drugie jako wrażliwy i miły chłopak :)
    A jeśli jeszcze raz powiesz,że rozdział jest do dupy lub coś to przyjadę do Cb do domu.Uprzedzam tylko :*
    Ok,już nie marudzę.
    Czekam na nn :****

    OdpowiedzUsuń
  10. Niczym wszyscy czytelnicy Twojego bloga zbiorą się razem, to już dawno zdążysz opuścić Polskę i nici z kopania, wieszania i całej reszty ;). Darujemy Ci życie ♥ . Rozdział fascynujący, w końcu Ania
    się otworzyła uśmiecha się częściej i nie jest już taka zdołowana. Otworzyła się na świat, no a Logan wcale nic nie mówił kumplom o wizycie u Panny Schmit. Coś nie pasuje mi że Katelyn nie ma w pobliżu.. Ta dziewczyna musi coś knuć. Z Bridgit też nie jest dobrze, ale czas pokaże. Czekam na ciąg dalszy :).

    OdpowiedzUsuń
  11. Po pierwsze, rozdział zajebiaszczy. Czytając go miałam wielki uśmiech na ustach. Ciekawa jestem co się wydarzy w nn.
    Odcinek megaaa i już nie mogę doczekać się następnego. <3
    Po drugie, kochana, ten rozdział jest odjazdowy. Nigdy mnie nie zawiodłaś. Lofffciam Cię <3
    To tyle. :P
    Jeszcze raz, bardzo ciekawy i wciągający rozdział, nie mogę się doczekać następnego <3
    Weeeeennnny Ci życzę !!!!!!!!!!! :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Dam ci radę:
    Ne powinnaś pisać ;)

    OdpowiedzUsuń
  13. blog o gejach, czytelnicy to same dwunastolatki, a autorka to idiotka która myśli że jest fajna
    cała prawda o tym blogu

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dam ci radę:
      WEŹ SPIERDALAJ I ZRÓB COŚ Z WŁASNYM ŻYCIEM.

      Usuń
    2. Ona w przeciwieństwie do Ciebie robi to co kocha, w czym jest dobra i do czego ma talent. Różnica miedzy Tobą, a Nią jest taka, ze Ona coś robi ze swoim życiem, a ty tylko siedzisz na dupie, piszesz komy z anonima i myślisz, że przez to jesteś nie wiadomo jaki "hardcor". Gratuluję.

      Usuń
    3. Zazdrość ? Słuchaj, nie podoba Ci się to nie czytaj...bosz. A jak juž chcesz coś skrytykować to czm z anonima ? Boisz się ? A sama umiesz napisać "lepszy blog o gejach" ? Nie umiesz. Ania świetnie piszę więc proszę - odpierdol się dobrze ?
      BTW ci geje przynajmniej do czegoś doszli. Więc co ?
      Buziaczki :******

      Usuń
    4. Blog o gejach? Haha! Śmieszna jesteś! Blog opisujący dziewczynę, która ma mnóstwo problemów, ale powoli się otwiera do ludzi. Sama jestem w takiej sytuacji. Spierdalaj, bo piszesz 10 hejtów z anonima. Brawo za odwagę.

      Usuń

    5. To takie dojrzałe hejtować z anonima. Po pierwsze nazywasz gejami chłopaków wśród których jeden jest już mężem. Masz chyba ze sobą jakiś kompleksy, bo jesteś jedyną osobą krytykującą tego bloga, więc nie mów, że nie ma przyjaciół, bo ona nie musi szukać wsparcia :) Zadziwiająca jest również twoja odwaga, pewnie siedzisz przed komputerem i nic nie robisz ze swoim życiem hejtując dziewczynę, która odważyła się pokazać swój talent i nie wstydzi się tego. Rada : pomyśl jaki ty masz talent i zrób coś ze sobą bo jesteś kurewsko żałosny/a. Rada nr 2: wypierdalaj z tego bloga najlepiej, bo nikt nie zmusza cię żebyś to czytał/a. Całuski

      Usuń
    6. Co do anonimowych komentarzy wyżej to nie wiem gdzie ta osoba widzi wątek gejów, ale cóż... Nie przejmuj się tym :*

      Usuń
  14. Do tych trzech anonimów na górze.
    Pierdolnijcie się w te puste łby! Wow! Hejtujecie z anonima i uważacie się za kozaków. Gratuluje...
    Jesteście żałośni.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. nie rozumiem co jest złego w hejtach z anonimowego? jeżeli coś mi się nie pdooba, to będę to pisać z bylejakiego konta!
      a nie podoba mi się ten blog i uwarzam, że autorka jest zwykłą pustą laleczką, która jest nic nie warta...
      tak hejtuje! i dobrze mi z tym!
      i będę hejtować, bo lubię to robić!
      zagorzałe pięciolatki, które nie widzą świata po za tym swoim Big Tajm Rash... świat schodzi na psy, a ludzie do grobu...

      Usuń
    2. Cała prawda o Tobie: śmierdzący leń, siedzący na tym swoim ogromnym tyłku przed ekranem komputera, wpierdalajacy paczkę chipsów, za paczką. Musisz być naprawdę bardzo odważny, skoro komentujesz z anonima. Brawo dla Ciebie.

      Usuń
    3. Hejt z anonima = osoba, która próbuje się jakoś dowartościować, ale jej to nie wychodzi ^^
      Skąd wiesz, że autorka to "pusta laleczka" ? Znasz ją ?

      Usuń
  15. jakie obrończynie! ciekawe czy w realu też by cię broniły, bo mi się wydaje że nie :)))))))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ciekawe skąd ty takie teksty bierzesz ....
      czyżby randki z netem i szukanie haseł pod tekstem "jak kogoś obrazić"?
      jestem ciekawa jaka jesteś i co robisz bo z tego co widzę nic ciekawego
      oprócz zmyślania rzeczy które są gówno warte
      100% osób mających przyjaciół, nie wyżywają się na innych w internecie. Hmmm... Wszystko jasne :)

      Usuń
    2. Oj, broniłybyśmy ją. Przyznaj,że po prostu jej zazdrościsz :)
      A ty co ? Z anonima ?

      Usuń
    3. Każdy normalny (podkreślam normalny) człowiek, by stanął w czyjejś obronie. Nie ważne czy w internecie czy nie, człowiek, gdy widzi, że kogoś wyzywają/biją itp. broni osobę, której dzieje się krzywda. A ty jesteś zwykłą pizdą, jaką są ci co obserwują jak komuś się coś dzieje i nie reagują lub sami sprawiają innym krzywdę .

      Usuń
  16. "99,9 % osób, które piszą bloga nie mają przyjaciół w realnym świecie"- czas przywitać się z rzeczywistością, nie uwarzasz?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Śmiały hejterze/hejterko, 99.9 % HEJTERÓW w internecie nie posiada przyjaciół w realu, to bardziej prawdopodobne niż to, że osoby piszące bloga nie mają przyjaciół. Pozdrowionka kochanie i uważaj na słówka :D

      Usuń
    2. Oooo...skąd anonimowy hejterze to wiesz ? Obliczyłaś ? Wow ! Inteligencja !

      Usuń
    3. Mamusia wie, że nie śpisz? Kto ci dał dostęp do internetu?

      Usuń
  17. jesteś kolejną osobą na mojej liście podpisaną: GŁUPIE IDIOTKI KTÓRE POWINNY ZGINĄĆ
    i wiesz co? jak na razie zajmujesz pierwsze miejsce!

    OdpowiedzUsuń
  18. wiadomość z ostatniej chwili!
    kolejna zdesperowana nastolatka opanował interent!
    cel do wykonania: ZABIĆ!
    kiedy: NATYCHMIAST!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To miało byc fajne, bo coś nie wyszło.?
      Twoje wypowiedzi i IQ nie przewyższają poziomu glonów!

      Usuń
    2. Co daje Wam to hejtowanie ? A no zapomniałam - człowiek coś osiągnął, cieszy się z tego, a Wy tak po prostu go wyzywacie ! Super ! Ale lepiej zajmijcie się Sb :*

      Usuń
    3. Przesadziłas debilko! Wiesz co to jest depresja? Wiesz jak trudno z nią żyć? Wiesz jakie to fajne budzić się i wiedzieć, że jesteśnic nie wartą kurwa? Też mam depresję i twoje hejty są przesadzone! Zostaw Anię w spokoju!

      Usuń
  19. nie mam pojęcia co ty tutaj robisz...
    ty?! piszesz?!
    myślałam, że stać cię na więcej...
    ale skoro już tutaj jesteś, to przywitamy cię jak powinno
    już ja się o to zatroszczę, Aniu ;*

    OdpowiedzUsuń
  20. blog jedynie nadaje się na śmietnik, a autorka do grobu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie uważasz, że przesadzasz? Hejty hejtami, ale pisać, że ktoś ma umrzeć? Lecz się!

      Usuń
  21. JESTEŚ SŁABA.
    WSYZSCY CIĘ NIENAWIDZĄ.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ona jest słaba czy ty, że piszesz z anonima?
      I tylko ty Jej Nienawidzisz.

      Usuń
  22. CZAS POSTAWIĆ PRZED SOBĄ LUSTRO I ZAPYTAĆ SAMĄ SIEBIE: PO CO ŻYJĘ?
    NIKT CIĘ NIE CHCE NA TYM ŚWICIE!
    ZROZUM TO KURWO!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. nie no kuźwa ty już jesteś jakaś psychiczna
      rozumiem że kogoś obrażasz bo jesteś zazdrosna i nie masz talentu ja to naprawdę rozumiem
      tylko nie mogę zrozumieć jednej rzeczy jak takie coś jak ty wyraża się na temat osoby którą zupełnie nie znasz a tak dla twojej wiadomości autorka jest wspaniałą osobą która dąży do zrealizowania tego co sobie postanowiła
      i wierz co odkryłam twój talent obrażanie inny tylko dlatego że jesteś słaba grosza i szurnięta umysłowo....
      już każdy zna twoje zdanie nie musisz pisać tego po stokroć
      twoją opinie każdy ma daleko w dupie bo się najzwyczajniej w świecie na tym nie znasz i dam sobie rękę uciąć że nie masz żadnych bliższych znajomych bo każdy gdy dowiaduje się jaka jesteś po prostu się od ciebie odwraca z pozdrowieniami
      To co tutaj odpierdalasz , fachowo nazywa się mobbing/cybermobbing. Uwierz mi drogi anonimku , że policja nie będzie miała najmniejszego problemu , z tym żeby zobaczyć z jakego komputera/telefonu dany komentarz został wysłany."Nikt cię niechce na tym świecie "?Trzeba mieć najebane we łbie żeby takie rzeczy wypisywać !Jak tak dalej pójdzie będziesz to robić z poprawczaka albo pierdla gdzie najprawdopodobniej niedługo zawitasz!

      Usuń
    2. Taka odważna ? To czm anonim ? Kolejna głupia nastolatka, która chce sb poszpanować w necie.Zazdrościsz po prostu !

      Usuń
  23. SŁABA
    ŻAŁOSNA
    IDIOTKA
    NAIWNA
    PUSTA
    najwyższy czas poznać o sobie prawdę

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. żałosna to jesteś tutaj tylko ty, ośmieszasz się serio, wykaż trochę tolerancji, bo nawet jeżeli byliby gejami to jest XXI w kochanie i takie rzeczy są już normalne. Pisze tego bloga bo to jest jej pasja i nie zmusza cię żebyś to czytała, czytają to tylko chętni. Przy okazji pokazuje swój talent, bo jestem pewna w 100% że gdyby postaciami nie byliby chłopcy z Big Time Rush również byś się wkręciła, kierujesz się tylko głupimi stereotypami, a tak na prawdę nic nie wiesz, uszanuj to co ona lubi i odpuść sobie bo nic tutaj nie wniesiesz hejterko zajebana :*

      Usuń
  24. Rozdział jak zwykle świetny, cieszę się że Kendall się wreszcie pojawił :D
    Życzę dużo weny i nie martw się - twoje opowiadanie jest moim ulubionym wśród wszystkich które czytam :* <3

    OdpowiedzUsuń
  25. zrób coś pożytecznego, a nie piszesz głupoty

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. może i masz prawo komentować , ale nie masz prawa jej grozić

      Usuń
  26. Ich postaci są to wzięte jako przykłady gdybyś cokolwiek wiedziała o tym blogu. Autorka nie jest zagorzałą, pustą laleczką chociaż to i tak lepsze od niedowartościowane dziewuszki. Proszę cię idź już stąd bo jakbyś nie zauważyła jesteś taka samotna,że zaczyna mi się ciebie szkoda robić serio.
    skąd wiesz, że jestem tylko ja? a może jest nas więcej, niż ci się wydaje?
    jesteście wszystkie siebie warte. RasherkiIII! och jakie to urocze :)))))
    szkoda tylko, że nigdy nie spotkacie tych swoich chłopaczków z obrazków
    jakoś nikt nie mówił o koncercie w Polsce, także zostaje wam tylko śledzenie ich w internecie, gdzie spędzacie pewnie więksozść swojego życie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. i kto tu mówi, że nic innego nie robi, jak tylko siedzi i ślęczy przed komputerem?
      Nie obchodzi mnie czy jesteś ty czy jest was więcej, to groźba haha? Jednak coś o tym wiesz skoro jesteś uświadomiona że na razie nie wybierają się do Polski, pewnie tak, ale wiesz Rasherki ciągle mają nadzieję i szczerze mówiąc nie wiem co ci to przeszkadza. Nie śledź takich stron i miej wyjebane bo i tak nic nie wniesiesz.

      Usuń
    2. Hahahaha !
      1)Naucz się pisać
      2)Anonim ? Oj
      3)Przeszkadza Ci to,że mamy idoli ? Oj...ale pech.
      Wiesz co ? Wyjdź i nie wracaj :*

      Usuń
  27. Hahhahaha dobra już ją zjechałam to mogę pisać.
    Rozdział w ogóle jest extra.
    Jak ja kocham te teksty Ani do Dustina.
    I już nie mogę się doczekać aż w końcu będzie mógł ją przytulić.
    I tak mi się podobają przypuszczenia Jamesa i Carlosa na temat Bridgit.
    A co to "anonimka" to mam nadzieje, że idzie uczyć się czytać.
    I miej go daleko daleko daleko daleko daleko daleko daleko daleko daleko daleko daleko daleko daleko daleko daleko daleko gdzieś :)))

    OdpowiedzUsuń
  28. Kurwa, skąd ta litania hejtów się wzięła?

    OdpowiedzUsuń
  29. żałosne są te dzieci, które to czytają, a jeszcze gorsza autorka
    pisze tego bloga, bo chce pokazać swój talen? pewnie w realu wszyscy ją krytykują i szuka pocieszenia w internecie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z :) przyjemnością :) spotkam :) się :) z :) Tobą :) w :) realu, :) drogi :) anonimku :) by :) ci :) wrąbać :) w :) ryja :) te :) twoje :) zasrane :) komentarze :) i :) bezpodstawne :) uwagi :)

      Usuń
  30. prawda boli, niestety...
    a autorka boi się przyznać mi racji...
    oszukuje nie tylko siebie, ale i was.
    czas na logiczne myślenie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Autorka nie boi przyznać ci racji!
      Ty po prostu jej nie masz.!

      Usuń
    2. Autorka po prostu robi to co kocha,a żałosna to jesteś tu tylko ty kochanie :*

      Usuń
  31. Boże! Żeby napisać ponad 40/50 kom. tylko dlatego, że nie ma się gdzie wyżyć?

    Kochana. Nie przejmuj się tymi anonimami hejterami. Piszesz cudownie!

    OdpowiedzUsuń
  32. Wszyscy się zabijmy, a anonimek będzie szczęśliwy! Spierdalac od Ani!

    OdpowiedzUsuń
  33. Ania nie przejmuj się ! To zwykła banda dzieciaków,która nie potrafi docenić twojego talentu . My Cię kochamy :*******

    OdpowiedzUsuń
  34. Super rozdział kochana :* Ze zniecierpliwieniem czekam na następny!

    OdpowiedzUsuń
  35. Kochana. Twoje opowiadanie jest cudowne i świetnie się je czyta. Nie przejmuj się tymi debilnymi hejtami na górze. Założę się o sto złoty, że oni nienapisaliby czegoś tak pięknego jak twoje opowiadanie.
    Kocham i z niecierpliwością czekam na następny rozdział. <3

    OdpowiedzUsuń
  36. Autorka bloga na pewno ma przyjaciół i ma wokół siebie ludzi którym na niej zależy ( nie wiem jak ty Hejterze). Jeżeli masz do niej jakiś problem, to nie komentuj z anonima tylko ujawniają swe dane. Zawiść jest okropną i coraz częściej spotykaną formą nienawiści na świecie (ty jesteś jej przykładem). Ja jestem osobą dla której autorka bloga jest osobą ważną w życiu.
    ilość twoich wrogów świadczy, że w życiu choć raz się komuś postawiłaś się i powiedziałaś swoje zdanie. Pamiętaj "PRAWDZIWYCH PRZYJACIÓŁ POZNAJE SIĘ W BIEDZIE" <3
    PS. Rozdział bardzo fajny tak jak całe twoje opowiadanie, nie przejmuj się tym co mówią twoi wrogowie, tylko licz się z opinią twoich przyjaciół

    OdpowiedzUsuń
  37. Czy wy (hejterzy) jesteście jacyś no nie wiem- popieprzeni? First z anonimka każdy umie sobie komentować. Second nie każdy ma taki talent jak ta autorka, a już na pewno nie wy. Third Rozdział jest geniallny. Fourth nie przejmuj się hejterami, po prostu to idioci bez kumpli, którzy nie mają co robić :p Fifth Jak wam coś k**** przeszkadza to po jakiego ch*** to wchodzicie?! Żeby psuć humory innym? Taki hobby? Nie każdy ma taki talent, żeby móc uzyskać u czytelników reakcje takie jak łzy itp. Hejtować każdy potrafi, ale czy napisać też? A Ty kochana się nie przejmuj i pisz dalej. Rozdział jest cudowny i warto poczekać na kolejną część;* Kocham, pozdrawiam, całuję i życzę weny :*

    OdpowiedzUsuń
  38. Prosze cie nie przestawaj pisac nie przejmuj się hejtami bo to napewno pisze jedna osoba ktora jest pizdą w swiecie a w internecie prubuje byc jak to się mowi "cool" jakos jej nie wychodzi. Kocham twoj blog i chciala bym go czytac dalej ale jak zdecydujeesz się go usunnać będę z tobą . Nie martw sie masz nas. Blog jest swietny tak samo jak ty. Bądź soba pisz dalej pokaż ,że się nie podasz przez jakies hejty prosze cie nie podawaj sie. Pozdrawiam wiernna czytelniczka;* <3

    OdpowiedzUsuń