niedziela, 2 listopada 2014

Rozdział 15 "Każda z nich jest na tyle wspaniała, że można od razu je pokochać."

But if you never try you'll never know
Just what you're worth
~~~~~~~~


Moje ciało powoli wybudzało się ze stanu odrętwienia, ale to "powoli" dłużyło się niczym guma do żucia. Nie miałam ochoty nawet otworzyć oczu, bo wiedziałam doskonale, że zaraz będę musiała przywitać się z oślepiającym światłem promieni słonecznych. I mogłabym leżeć tak bez końca, gdyby nie mój telefon który zabrzęczał tuż nad moim uchem. Kto mądry wysyła SMS-y o tej godzinie?



Popatrzyłam na wiadomość, lekko zdziwiona. Zamrugałam kilka razy powiekami i zabrałam się za pisanie odpowiedzi.

Uśmiechnęłam się pod nosem i rozciągnęłam ręce, akompaniując sobie przy tym głośnym ziewnięciem. Zaraz dostałam kolejną wiadomość.

Marszczę brwiami, nie rozumiejąc, co napisał chłopak. Długo nie musiałam czekać, bo zaraz dostałam kolejną wiadomość.

Co?! On tu jest?! Niby jak?! I kiedy przyszedł?!
Zerwałam się szybko i pognałam do łazienki, gdzie w ekspresowym tempie wzięłam prysznic. Chyba po raz pierwszy, w moim wykonaniu, w tak krótkim czasie przebywałam w łazience. Ubrałam się w czarne rurki, do tego ciepły, bawełniany sweterek z długimi rękawami. Włosy szybko przeczesałam, wiedząc, że Alice i tak się nimi zajmie. Po 30 minutach, w końcu biegiem opuściłam swój pokój i cała zdyszana wpadłam do jadalni.
- Dzień Dobry Aniu. - przywitał mnie Daniel.
- Dobry. - odparłam pod nosem piorunując wzrokiem Dustina, który nie mógł powstrzymać śmiechu. Już ja Ci się odpłacę!
- Dustin przyszedł jakiś czas temu, oświadczając, że byliście umówieni, ale Ty jeszcze spałaś, więc zaprosiliśmy go do środka. - wyjaśniła Jade popijając swoją kawę.
- Tak, byliśmy umówieni... - mruczę pod nosem siadając obok chłopaka. - Ale nie o 09:00 rano. - dodaję patrząc na niego.
- W sumie, to byłem tutaj jakieś pół godziny przed 09:00 ale to możemy pominąć. - odparł Dustin, a mi aż krew gotowała się w żyłach. Obiecuję, jeszcze jedno słowo a ten chłopak nie będzie mógł się podnieść od tego stołu bez podbitego oka.
- Dzień Dobry Aniu. - przywitała mnie Alice, stawiając przede mną talerz z tostami i filiżankę z herbatą.
- Dzień Dobry Alice. - witam kobietę z uśmiechem i zabieram się za jedzenie mojego śniadania.
- A mnie to nie przywitałaś z takim uśmiechem.. - usłyszałam koło siebie szept Dustina.
- No to trzeba sobie zasłużyć. - warknęłam i próbowałam ignorować cichy chichot.
- Jakie macie plany na dzisiaj? - pyta nas Daniel, a ja spoglądam na Dustina.
- Najpierw musimy pojechać do miasta i zrobić drobne zakupy, a później jedziemy do galerii sztuki, gdzie otworzono nową wystawę proszę Pana. - odparł jak zwykle się uśmiechając. Pojechać? Dobrze usłyszałam?
- Caroline wspominała coś o zawodach. Kiedy one są dokładnie? - tym razem odezwała się Jade.
- W przyszłą sobotę proszę Pani.
- Odbywają się tutaj, czy po za miastem? - kolejne pytanie ze strony Daniela.
- Dokładnie to w San Diego proszę Pana.
Wywracam oczami słysząc kolejny raz formę grzecznościową. No litości! Kto teraz tak mówi?
- To kawałek stąd... - odparł mój prawny opiekun. - Macie transport?
- Dyrektor klubu zobowiązał się załatwić autokar proszę Pana.
- Alice, uczeszesz mnie? - pytam gosposię, która zabierała mój pusty talerz. To oczywiście było "nieświadomie" przerwanie jakże uprzejmą wymianę zdań.
- Oczywiście. - uśmiecha się w moją stronę, a ja odchodzę od stołu.
- Za jakieś 15 minut będziemy mogli iść. - mówię w stronę chłopaka i wychodzę z jadalni. Czy tylko dla mnie ta sytuacja była strasznie krępująca? Już samo pojawienie się Dustina w moim domu o tak wczesnej porze było... Więcej niż dziwne.
- Koka? - pyta mnie kobieta, kiedy docieramy do mojego pytania. Kiwam głową w odpowiedzi. - Normalnie, powiedziałabym żebyś na siebie uważała, ale zważając na fakt, że będziesz cały czas pod opieką tego chłopaka, powiem tylko tyle, żebyś bawiła się dobrze.
- Dzięki Alice. - mruczę pod nosem i dotykam moich spiętych włosów. Ze stolika zabieram telefon, klucze do domu i mój portfel i wszystko wrzucam do małej torebki. W holu zakładam buty, a kurtkę wzięłam do ręki i poszłam do jadalni, gdzie Dustin uciął sobie miłą pogawędkę z domownikami tego domu.
- Możemy już iść. - oświadczyłam w wejściu. Dustin kiwnął głową i wstał od stołu.
- Bardzo dziękuję za herbatę i mile spędzony czas. - oświadczył, oczywiście się uśmiechając.
- Zapraszamy częściej. - powiedziała Jade, a ja spiorunowałam ją wzrokiem. Boże, kobieto... Nie rób mi wstydu.
- Z chęcią przyjmę następne zaproszenie.
Po kilku minutach w końcu mogliśmy wyjść z domu, zapewniając, że wrócimy zanim się ściemni. Normalnie jakbym miała 5 lat!
- Polubiłem Twoich rodziców. - oświadczył Dustin, nie mogąc już powstrzymać swojego śmiechu.
- Jeszcze jeden raz, zrobisz mi taką pobudkę to nie ręczę za siebie. - syknęłam w jego stronę wkładając ręce do kieszeni.
- Mam się bać? - zapytał dalej chichocząc, a ja wywracam oczami.
- Na Twoim miejscu, zaczęłabym...
Wychodzimy z posiadłości Smithów, a na krawężniku przed domem ukazał mi się niebieski Ford Mustang 1967. Co jak co, ale na samochodach to się znam, a ten to wręcz zaparł mi dech w piersiach.
- To jest Twoje auto? - pytam zaskoczona, kiedy podchodzimy do samochodu.
- Częściowo. - odparł jak gdyby nigdy nic. - Dokładnie mojego ojca, który pozwala mi zabierać ładne dziewczyny na przejażdżki. - uśmiecha się drwiąco, a ja wywracam oczami. - Zapraszam do środka. - otwiera przede mną drzwi i kłania się lekko.
Zajmuję miejsce w wygodnym fotelu i po chwili słyszę, otwierające się drzwiczki z lewej strony.
- Przytulnie, nieprawdaż? - pyta zachęcająco, a ja nie mogąc powstrzymać śmiechu, chichoczę jak głupia. - Też tak sądzę. - dodaje, kiedy w końcu się uspokoiłam.
- To gdzie jedziemy? - pytam, kiedy odpala silnik.
- Najpierw do sklepu, a później tak jak mówiłem do galerii sztuki.. - wzrusza ramionami, a ja unoszę brew.
- I tylko po to zerwałeś mnie z łóżka o 09:00 rano? - pytam poirytowana.
- Widzę, że tak samo jak Ty i Twój ojciec dał się złapać za haczyk. - parsknął śmiechem. - Myślisz, że nie mam niczego w planach?
- Tak mówiłeś jakieś parę minut temu. - odparłam wywracając oczami.
- Nie chciałem zdradzać rozkładu zajęć na cały dzień, więc palnąłem, że będziemy rozwijać swoją wiedzę o sztuce.
Sprytne...


*


- Jeżeli w tej chwili mi nie powiesz, po jaką cholerę tyle żarcia kupiłeś to Cię chyba uduszę. - syknęłam w jego stronę, kiedy wychodziliśmy ze sklepu. - I po co Ci aż 5 kilogramów mąki? Co Ty tort weselny będziesz piec, czy co?
Dustin zaczął się tak głośno śmiać, że nie minęła nawet minuta a ja dołączyłam do niego. Nie wiem co on robił, ale ja co chwila śmiałam się jak opętana. W głowie przypomniało mi się spojrzenie kasjerki, której oczy wyszły z orbit, kiedy zobaczyła nasze zakupy. Znaczy się, Dustina zakupy. Ja tylko pchałam koszyk, a on zapełniał go w ekspresowym tempie. I często się zastanawiałam, czy on aby na pewno wiedział co w ogóle pakuje...
- Jeżeli w tej chwili nie przestaniesz zwracać uwagi na moje zakupy to z miłą chęcią Cię zaknebluję. - odparł chłopak i otworzył bagażnik. Spojrzałam na zakupy, później na bagażnik, potem znowu na zakupy, a na samym końcu rzuciłam okiem na opony samochodu.
- Co tak się rozglądasz? - pyta nadal się śmiejąc.
- Zastanawiam się, jakie obciążenie wytrzymują te opony...
- Skoro Ciebie udźwignęły, to te zakupy dla nich to piórko.
- To nie było zabawne Dustin. - warczę mrużąc oczy.
- Ja się uśmiałem. - stwierdził znowu chichocząc.
- A kiedy Ty się nie śmiejesz?
- Dobre pytanie... - wydął usta i znowu zaczął się chichrać. Z kim ja się zadaję?


Kiedy nasze toboły zostały porządnie upchnięte w bagażniku, w końcu mogliśmy ruszyć w kierunku, którego chłopak nie chciał mi podać. "Zobaczysz, jak dojedziesz" - co chwila odpowiadał i widziałam jak moje pytanie "Gdzie jedziemy?" zaczynało go nieźle wkurzać, ale za wszelką cenę nie dał po sobie tego poznać.
W końcu Dustin zatrzymał samochód, a ja wyjrzałam przez okno. Niewielki domek, przed którym rozchodził się uroczy ogródek. Ciekawe kto tu mieszka?
- Mam Ci pomóc wysiąść, czy sama sobie dasz radę? - usłyszałam głos Dustina, kiedy otwierał drzwi z mojej strony.
- Nie doczekanie Twoje... - mruczę pod nosem i nie jestem pewna czy w ogóle to usłyszał, ale sądząc po jego minie to chyba tak. Wysiadam z samochodu i lekko trzęsę się z zimna, kiedy nieprzyjemny wiaterek zdążył się zająć moją delikatną skórą. Skubany. Skąd wiedział, że moje ciało tak a nie inaczej zareaguje na jego powiew?
Boże, co ja robię... Gadam sama ze sobą na temat wiatru. To się zaczyna robić co najmniej dziwne. Czy powinnam się zgłosić teraz do lekarza, czy poczekać aż będę przytulała drzewa?
- Dlaczego już nie zadajesz tych swoich pytań, gdzie jesteśmy? - zagaduje mnie Dustin, otwierając bagażnik.
- Bo i tak wiem, że mi nie odpowiesz, to po co mam w ogóle pytać? - wzruszam ramionami i wyciągam jedną papierową torbę, a drugą podaje mi zaraz chłopak.
- A skąd wiesz, że Ci teraz nie odpowiem?
- Dobrze, w takim układzie gdzie jesteśmy? - wywracam oczami i idę za chłopakiem, który wymija mnie przy samochodzie z 3 papierowymi torbami i łokciem zadzwonił dzwonkiem.
- W moim domu. - oświadczył z dumą w głosie i właśnie wtedy kiedy miałam się upewnić, drzwi się otworzyły i stanęła w nich malutka, drobna dziewczynka.
- Cześć krasnalu. - przywitał się chłopak z uśmiechem. - Wpuścisz nas? - zapytał ochoczo, na co tamta kiwa z uśmiechem główką. Jej ciemne, długie włosy sięgały jej aż do pasa, a oczy były jak dwa węgielki. Wyglądała może na 5 lat i szczerze mówiąc była strasznie słodka. Kiedy spojrzała się na mnie spuściła tylko główkę, a jej policzki przybrały różowego koloru.


- To jest Ros. Moja najmłodsza siostra - przedstawił Dustin prowadząc przez jeden korytarz.
- Cześć Ros. - uśmiecham się grzecznie, ale ta szybko pobiegła do Dustina łapiąc się jego nogi. No to wyglądało komicznie! I uroczo...
- Hej mała, nie wstydź się. - próbował ją od siebie odsunąć. - Jak pozwolisz mi odstawić zakupy to zrobię Ci samolocika, okej?
Tamta szybko od niego odskoczyła, a swoje paluszki wzięła do buzi, próbując ukryć swoje zawstydzenie.
- Jest urocza. - oświadczam kiedy wchodzimy do przytulnie urządzonej kuchni. Kiedy odstawiłam zakupy na blat, dopiero teraz mogłam uważnie przyjżeć się wystrojowi. Ściany pomalowane na ciemny beż, do tego ozdobione licznymi obrazami przedstawiające różne owoce, meble z drewnianym wykończeniem no i duża lodówka, do której przyczepione na magnes były przeróżne rysunki.
- Tak, ale reszta nie wiem czy Ci się tak spodoba... - mruknął w odpowiedzi. - Chodź, rozbierzemy się.
Wróciliśmy do przedsionku, gdzie ściągnęłam buty i kurtkę, którą powiesił ją na wieszaku. Kolejny raz obrzuciłam spojrzeniem każdy możliwy zakamarek. Muszę przyznać, że wnętrze domu Dustina było bardzo przytulne.  I mogę to stwierdzić już po obejrzeniu kuchni i jednego korytarza. Wszędzie wisiały obrazy, a ściany obłożone deskami nadawały idealnemu urokowi.
- Mamo! Zabierz ją ode mnie! - z oddali można było usłyszeć dziewczęcy krzyk, który co raz bardziej się nasilał. - Odczep się ode mnie!
Spojrzałam pytającym wzrokiem na Dustina, a on wywrócił oczami.
- Shana. Najstarsza... - powiedział tylko.
- Co ja Ci takiego robię?! - kolejny nowy głos rozchodził się po domu. - Już nawet posiedzieć mi nie wolno?!
- I Melanie. Średnia. - dodał, wychwytując moje ponowne spojrzenie.
- Mamo! - kolejny krzyk i tym razem był już na tyle blisko, że założę się, że któraś z siostra Dustina zaraz zagości w naszym towarzystwie. - Dustin! Powiedz coś jej! - i wcale się nie myliłam.
Koło chłopaka stanęła niezawysoka blondynka o bardzo jasnej cerze. Kiedy stanęli koło siebie w ogóle nie dostrzegłam żadnego podobieństwa. On z ciemną karnacją skóry i włosami podobnymi do piór kruka, a ona zupełne przeciwieństwa. Blada niczym świeżo pomalowane ściany.
- Shana... - zaczął Dustin, ale nie dane mu było dokończyć, bo zaraz koło niego pojawiła się jeszcze jedna dziewczyna.
- Nie słuchaj się jej! - oburzyła się druga. - Ona kłamie!
Teraz to w ogóle nie widać żadnego podobieństwa ze średnią siostrą. Gęste, rude loki opadały dziewczynie na ramionach i co chwila je przeczesywała. Jej karnacja skóry była nie co ciemniejsza, od swojej starszej siostry jednak i tak jaśniejsza od Dustina. Jej zaokrąglone biodra wręcz idealni pasowały do mocniejszej postury ciała. I gdyby jej się bardziej przyjżeć, można było powiedzieć, że chyba połknęła kij do bilarda, bo jej plecy ani na moment nie drgnęły.
- Przecież, ja jeszcze niczego nie powiedziałam, ciołku! - oburzyła się blondynka. - Dustin błagam, ona mi nie pozwala się uczyć!
- Ja chciałam tylko z Tobą porozmawiać! Z resztą, będziesz się uczyć w sobotę?
- Dziewczyny... - mruknął Dustin, a mi potrzebny był zaledwie popcorn i wygodna kanapa i dalej mogłam przysłuchiwać się tej jakże przemiłej wymianie zdań.
- Przynajmniej będę miała więcej rozumu w głowie, bo dla Ciebie to chyba nie ma ratunku!
- Powiem to mamie!
- Dustin. Samolot. - podbiegła do nich jeszcze najmłodsza siostra, wyciągając swoje rączki w stronę chłopaka. No lepszej komedii to ja nie widziałam!
- Co tu się dzieje?
Odwróciłam się szybko w stronę źródła głosu i w wejściu do holu stanęła drobna kobieta z czarnymi wręcz włosami. Jej spojrzenie skierowane było prosto na 3 dziewczyny i jednego błagającego o litość chłopaka.
- I moja mama. - mruknął Dustin.
Dopiero teraz wzrok wszystkich skierowany był w moją stronę. Czułam się dosyć krępująco, faktem iż cztery pary oczu wręcz wywiercało w moim ciele ogromne dziury.
- Mamo, dziewczyny. - w końcu udało mu się uwolnić od dziewczyn i podszedł do mnie. - To jest Ania. Moja koleżanka.


- Dzień Dobry... - mówię cicho i lekko się uśmiecham. Spojrzenia nadal wywiercają we mnie kolejne dziury i czuję się jakby światło, które wchodzi przez niezasłonięte zasłony w holu, wręcz przenikają przeze mnie.
- Miło Cię poznać Aniu. - w końcu odzywa się kobieta i podchodzi bliżej mnie. - Jestem Trisha. - przedstawia się i wyciąga w moją stronę swoją rękę, którą lekko ujmuję. - Dustin, zrobiłeś wszystkie zakupy? - tym razem spogląda na chłopaka stojącego za moimi plecami.
- Wszystko o co mnie prosiłaś. - odpowiada.
- To dobrze. Shana i Melanie, do swoich pokoi. I żebym więcej Was nie słyszała bo nie ręczę za siebie! - powiedziała poważnym tonem i pokazała palcem na drzwi.
- Tak mamo... - odrzekły razem i ze spuszczonymi głowami wyszły z korytarza.
- Przepraszam Cię za nie, ale ja już sama nie mam do nich siły. - Trisha głośno westchnęła i wzięła Ros na ręce. - Zrobić Wam coś do jedzenia? Albo do picia? - szybko zapytała i spojrzała to na mnie to na Dustina. Już chciałam podziękować, ale chłopak mnie wyprzedził.
- Herbatę z cytryną i jedną łyżeczkę cukru. - odpowiada uśmiechając się.
- Będzie za parę minut.
Mama Dustina wychodzi i kieruje się w stronę kuchni, a ja spoglądam na chłopaka.
- Chodź oprowadzę Cię po domu.
Kiwam głową. Kierujemy się do pomieszczenia skąd przyleciały siostry Dustina. Okazał się to salon, z jedną dużą kanapą, i dwoma fotelami postawionymi dookoła kominka, nad którym stał średni telewizor. Salon był w kolorze jasnej kawy, a wszystkie meble oczywiście wykonane z drewna. Pod dużym oknem z prawej strony stał fortepian, dalej gitara i sztaluga.
- Shana gra na pianinie, tato pogrywa czasami na gitarze, a moja mama maluje. - wyjaśnia mój pytający wzrok w stronę instrumentów.
Z salonu przechodzimy do jadalni, która jest również połączona z kuchnią, w której krzątała się Trisha, rozpakowywująca zakupy i cały czas rozmawiała z małą Ros. Uśmiecham się na samą myśl o tej słodkiej dziewczynce.
- Ile Twoje siostry mają lat? - pytam chłopaka, kiedy wchodzimy schodami na górę.
- Shana 16, Melanie 12, a Ros 4 i pół. - mówi cicho, jakby się obawiał, że ktoś nas usłyszy. Kiedy wchodzimy na górę rozprzestrzenił się przed nami duży korytarz z kilkoma drzwiami.
- Dwie nastolatki, małe dziecko i dorosła kobieta? I jak Ty wytrzymujesz z 4 babami w domu? - pytam rozbawiona, na co Dustin również parska śmiechem.
- Taaa, nie jest łatwo, ale jakoś daję radę. Każda z nich jest na tyle wspaniała, że można od razu je pokochać. - powiedział szczerząc się jak głupi. Podchodzi do jednych drzwi i delikatnie puka.
- To pokój Melanie. - oświadcza, a ja uśmiecham się do dziewczyny, która leży na swoim łóżku pod oknem.
- Cześć Aniu! - wita mnie dziewczyna, podnosząc się z materaca i odrzuca książkę, którą przed sekundą zawzięcie czytała. Przeczesuje swoje bujne, rude loki i podchodzi bliżej.
- Mel, mówiłem Ci, że masz posprzątać... - mruczy pod nosem Dustin, kiedy wchodzimy głębiej do pokoju. Beżowe ściany, idealnie komponują się z sosnowymi meblami. Na jednej ścianie powieszone były rysunki, przedstawiające różne kwiaty i rośliny.
- Rysujesz? - pytam dziewczyny podchodząc bliżej ściany.
- Tak tylko bazgrzę... - odpowiada i lekko się rumieni.
- Są śliczne... - stwierdzam badając każdy polny kwiat. - Wyglądają jak żywe.
- Mama mnie uczy. - dziewczyna wzrusza ramionami. - A ja Dustina. - dodaje rozbawiona i rzuca poduszką chłopaka, którą tamten szybko łapie.
- Z chęcią bym Ci oddał, ale zważając, że mamy dzisiaj gościa nie będę rozpoczynał bitwy po całym domu. - oświadcza Dustin i kładzie poduszkę na krańcu łóżka, a ja parskam śmiechem.
- Już nie udawaj dobrego braciszka, bo Ci to nie wychodzi. - oświadcza Melanie, kładąc się z powrotem na łóżko i wyciąga książkę.
- Zachowam się tak, jakbym tego nie słyszał. - mruczy pod nosem Dustin i czochra jej włosy na co tamta zaczyna jęczeć.
Z śmiechem opuszczamy jej pokój i kierujemy się do następnego, z którego wychodzą dźwięki pianina. Kolejny raz chłopak delikatnie puka i nie czekając na odpowiedź otwiera drzwi.
- Shana... - zaczyna chłopak, przerywając dziewczynie w pisaniu. - Możemy na chwilę?
- Jasne. - dziewczyna uśmiecha się i wstaje od biurka. - Jestem Shana. Najstarsza siostra, ale jednak i tak młodsza od tego głupka. - przedstawia się wyciągając w moją stronę rękę.
- Ania. Znajoma tego Twojego głupka. - mówię chichocząc, a za sobą słyszę głośne westchnięcie czarnowłosego.
- Wkurzający jest, co nie? - pyta cicho nachylając się nade mną, a ja znowu chichoczę.
- Na swój sposób. - odpowiadam i rozglądam się po pomieszczeniu. - Słyszałam, że grasz na pianinie.
- Coś tam pogrywam. - blondynka wzrusza ramionami.
Jej pokój jest wręcz identyczny co Mel, ale Shana zdecydowanie dba o porządek. Książki na półkach są równo ułożone, łóżko idealnie zaścielone, a na biurku leżą tylko dwie książki i jeden zeszyt.
- Nie widziałam Cię w University of California. - oświadczam marszcząc brwi, zdając sobie sprawę, że dziewczyna jest tylko o rok młodsza ode mnie.
- Chodzę do szkoły prywatnej... - mówi cicho, a ja spoglądam na nią zdumiona.
- Shana dostała stypendium za doskonałe wyniki w szkole. - wyjaśnia Dustin i pokazuje mi dyplom, na którym widnieją podpisy jakiś magistrów i innych dyrektorów, których nazwiska nic mi nie mówią.
- Wcale nie tak doskonałe. Mogły być nawet lepsze, ale...
- Gratuluję. - przerywam jej, kiedy kończę czytać treść dyplomu. - Na prawdę, wielki szacunek w Twoją stronę.
Dziewczyna rumieni się i siada na swoim łóżku, spoglądając to na mnie to na Dustina.
- Co zamierzasz robić, kiedy skończysz szkołę? - zadaję kolejne pytanie.
- Chciałabym dokształcać się w szkole muzycznej. Może jakieś studia w tym kierunku. Nie wiem jeszcze, ale na pewno coś związane z muzyką.
- Będziesz mi musiała kiedyś zagrać. - mówię pokrzepiająco, na co tamta szeroko się uśmiecha. - I mam nadzieję, że to niedługo nastąpi. - dodaję i kieruję się w stronę wyjścia.
- Obiecuję. - słyszę za sobą jeszcze Shanę i wychodzimy z Dustinem znowu na korytarz.


- Polubiły Cię... - mówi zaskoczony.
- A to źle?
- Nie, tylko... Nie lubią rozmawiać z obcymi.
- Cóż, została mi tylko najmłodsza siostra i chyba mam wrażenie, że z nią będzie o wiele trudniej niż z poprzednimi.
- To na pewno. To jest mój pokój. - oświadcza z dumą i otwiera drzwi przede mną.
Moja ciekawość jako pierwsza weszła do pokoju, a dopiero reszta ciała jak i duszy za nią. Nigdy nie mogłam sobie wyobrazić jego sypialni. Czy jest duża, czy mała, przytulna, czy może taka z piekła rodem.
A teraz mam przed sobą zwykłą, prostą sypialnię. Jedna ściana pomalowana jest na niebiesko, a na drugiej jest imitacja ceglana. Reszta pokoju jest pomalowana na biało z przyklejonymi fototapetami tancerzy. Meble są białe, z czarnymi wykończeniami. Ciemne panele, przykryte niewielkim, włochatym dywanikiem, który aż chce się dotknąć. Kilka fotografii wstawione w ramki zajmują komody i półki. No i ogromne łóżko stojące na przeciwko dużego okna.
- Powiesz coś? - odezwał się niepewnie chłopak podchodząc do mnie bliżej.
- Coś. - odpowiadam i spoglądam na Dustina, który wywraca oczami.
- Mam nadzieję, że nie przeszkadzam. - za nami usłyszałam głos Trishy. - Przyniosłam herbatę.
- Dzięki mamo. - odzywa się Dustin i bierze od kobiety tacę, na której stały dwie filiżanki.
- Jak wypijecie, chcę Was widzieć na dole. I bez marudzenia. - pogroziła palcem i szybko wyszła, a ja spoglądam na Dustina lekko zaskoczona.
- Czy ja o czymś nie wiem? - pytam unosząc brew.
- Moja mama urządza wielkie gotowanie. - wzrusza ramionami.
- Jak wielkie?
- Bardzo.




~~~~

____
Wiem doskonale, że ten rozdział nie zachwyca i nie jest taki jaki pewnie chcieliście i dlatego bardzo Was za to przepraszam, ale był pisany na szybko i kompletnie nie miałam weny... ;c

Mam nadzieję, że mi wybaczycie…


A tak w ogóle, to… 2 listopad… No właśnie, co jest aż tak ważnego, że o tym piszę?
2 listopad - urodziny naszych 2 głównych bohaterów opowiadania - Kendall/Katelyn.
Życzmy im wszystkiego co najlepsze w tym ważnym dla nich dniu! ♥

9 komentarzy:

  1. Super rozdział!
    Kiedy to czytam to czuję się jakbym tam była :) wszystko tak dokładnie opisujesz.. :)

    Wszystkiego Najlepszego Kendall! ♥

    OdpowiedzUsuń
  2. Było nawet spokojnie, ale nadal świetnie. Jeśli piszesz takie świetne opisy to super to wychodzi i wcale nie potrzeba wielkiej akcji. Wszystkiego naj dla Kendalla :* Super rozdział

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetny rozdział. Dustin ma fajną rodzinkę. Wszystkiego najlepszego Kendall i Katelyn !!! /Gwiazda1900 z aska

    OdpowiedzUsuń
  4. To jest zajebiste !
    Przez prawie cały czas się śmiałam czytając ten rozdział.
    Genialny rozdział.
    No i oczywiście Wszystkiego Najlepszego dla naszej parki.. No własnie.. Wrogów..? Niee, to tylko w opowiadaniu ;D
    Heh, jeszcze raz Wszystkiego Najlepszego Jendall <3

    Monika.

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie spodziewałam się,że Dustin ma taką fajną i dużą rodzinkę!Pośmiałam się trochę ^^
    Fajny rozdział :)
    Czekam na nn :******

    OdpowiedzUsuń
  6. Ja chce nastepny :-*

    OdpowiedzUsuń
  7. NASTĘPNY NASTĘPNY NASTĘPNY !!!! JA CHCE NASTĘPNY

    OdpowiedzUsuń
  8. Ania poznała bliżej Dustina, zapraszając ją do swojego domu, chciał pokazać jej cząstkę Siebie. No i się udało. Jego grzeczność trochę mnie denerwowała :). Ale było to na swój sposób urocze. Rozdział ciekawy, taki spokojny i opanowany. Czekam na następny rozdział :).
    Kendall ! Wszystkiego Najlepszego ;* .

    OdpowiedzUsuń
  9. Genialny, fenomenalny i... po prostu idealny! Cuudo ;)
    Wszystkiego Najlepszego dla Kendalla i Katelyn :)

    OdpowiedzUsuń